środa, 21 marca 2012

Modowa teoria dziejów

Moda i trendy to nie tylko przypadkowe ubrania. To, co nosimy zależy od wielu czynników. Trendy to wypadkowa stylu życia danej epoki. W XX wieku każde dziesięciolecie miało swój niepowtarzalny klimat i styl. Na przestrzeni lat zauważono nawet „ekonomiczną” prawidłowość, że kondycję światowej gospodarki można ocenić, analizując długość kobiecych spódnic. Od czasów II wojny aż do lat 70. spódnice kurczyły się. Lata 70. to czas poważnego kryzysu gospodarczego i niepodzielnego panowania długości maxi. Nagły zwrot w rozwijającej się dotąd gospodarce  był poważnym szokiem dla społeczeństwa, wywołując zmiany w pozostałych sferach życia. Moda jako zjawisko niesłychanie czułe na tego typu procesy także szybko zareagowała, rezygnując z przypominających wszystkim szalone lata 60. spódniczek mini na rzecz bardziej stonowanych długich spódnic. Dlaczego o tym wspominam? Od jakiegoś czasu nachodzi mnie refleksja dotycząca trendów nieco bardziej aktualnych. Choć dziś nikt już nie próbuje określać kondycji gospodarczej świata na podstawie długości noszonych przez dziewczyny spódnic (wykres przypominałby prawdziwy rollercoaster :-), nadal można zastanawiać się nad mechanizmami funkcjonowania trendów, a pozwalając sobie na odrobinę wiary w spiskową teorię dziejów, można w tych rozmyślaniach zajść naprawdę daleko. Jak donoszą media ze wszystkich stron, już od kilku lat mamy do czynienia z poważnym kryzysem gospodarczym, z którego trzeba się przecież jakoś wykaraskać. Być może więc to wcale nie przypadek, że kojarzony do niedawna jedynie z nudnym mundurkiem i pracą w korporacji żakiet króluje od kilku lat w szafach nastolatek i dorosłych kobiet całego świata? Właśnie teraz te nudne korporacje potrzebują sztabu pracowników. Czy jest łatwiejszy sposób zachęcenia i wpojenia młodym ludziom określonego stylu życia niż lansowanie pożądanych zachowań przez media? Wystylizowane na poważne lub nieco bardziej nonszalanckie bizneswomen modelki zachęcają nie tylko do noszenia modnych ciuchów. Prezentując ubrania, pokazują też, że kariera i styl, z jakim się łączy jest atrakcyjna. Nie chodzi tylko o wszędobylskie ostatnio marynarki, ale całą gamę ciuchów „zaczerpniętych z męskiej szafy”. Od garniturów po buty motocyklowe, wszystkie te stylizowane na męskie rzeczy są wygodne i całkiem dobrze sprawdzają się w pracy. Nonsens? Być może nonsens, a może przepowiadane na ten sezon kobiece kreacje rodem z lat 50. i lansowane ostatnio odkryte brzuchy są zapowiedzią, że nadchodzą w końcu „te lepsze czasy”? Jak dla mnie może i tak być :-). 


Ciuchów z kolekcji 2012 nikt nie nazwie ubraniem roboczym. :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz